Tematyka tygodnia: Wrażenia i uczucia

Temat dnia: „Co ja czuję?”

Cele:

-rozwijanie umiejętności rozumienia własnych uczuć;

-doskonalenie umiejętności słuchania i rozumienia tekstu opowiadania;

-doskonalenie motoryki małej;

-rozwijanie wyobraźni.

 

„Wesołe i smutne chwile”

 Rodzic rozmawia z  dzieckiem o sytuacjach, które wzbudzają skrajnie różne emocje: radość i smutek. Dziecko dzieli się swoimi doświadczeniami. Określa, który emotikon ( można wydrukować lub narysować) oznacza radość, a który – smutek.

Rodzic zaczyna zdania: Jestem smutny (-a), gdy… / Jestem wesoły (-a), gdy… . Dziecko, kończy zdanie. Dziecko siada do stołu, ma kartkę A4 i komplet kredek. Prosimy dziecko, aby złożyło kartkę na połowę wzdłuż krótkich krawędzi. Pokazujemy i pomagamy dziecku złożyć, a następnie tak skleić kartkę, aby dziecko mogło wsunąć do środka dłonie. Dzieci kolorują wesołymi barwami jedną stronę, a smutnymi drugą. Podczas pracy, rozmawiamy z dzieckiem na temat jego wyborów. Dziecko może kolorować, rysować kreski, esy-floresy, zygzaki. Na stronę wesołą naklejają uśmiechniętą buźkę , na smutną – smutną buźkę . Kartki-rękawiczki będą służyły do zabaw w późniejszej części.

Zabawy rozwijające sprawność fizyczną.

  – „Bocian i żaby” – zabawa orientacyjno-porządkowa. Rodzic jest  bocianem, dziecko jest żabką. W pokoju rozłożone są krążki (mogą być wycięte z kartonu). Dzieci-żabki siedzą na liściach-krążkach. Na sygnał Rodzica skaczą pomiędzy listkami, na hasło: Bociek żabki uciekają na swoje liście, bocian nie może złapać żabki, która skryła się na liściu. Złapana żabka staje się bocianem.

– „Popatrz w lusterko” – ćwiczenie mięśni grzbietu. Dzieci leżą na brzuchu, ręce mają wyciągnięte do przodu, trzymają krążek oburącz. Na hasło: Przejrzyj się w lusterku unoszą ręce i przeglądają się w krążku jak w lusterku. Ręce nie mogą dotykać podłoża, dzieci nie mogą się podpierać na łokciach. Dzieci wykonują ćwiczenie kilka razy, odpoczywając między kolejnymi powtórzeniami.

 – „Balonik” – ćwiczenie oddechowe, wydłużanie fazy wydechowej. Dzieci siedzą w siadzie skrzyżnym, wdychają powietrze nosem, trzymają dłonie przy ustach i naśladują nadmuchiwanie balonika – robią długi wydech. Następnie naśladują spuszczanie powietrza z balonika: robią wdech nosem, potem długi wydech, podczas którego wprawiają wargi w drgania.

– „Chusteczka – maseczka” – ćwiczenie oddechowe, wydłużanie fazy wydechowej. Dziecko siedzi w siadzie skrzyżnym, ma chusteczkę higieniczną. Trzymając chusteczkę za jej górne rogi, zasłania nią twarz, robi wdech nosem, a potem długi wydech ustami tak, aby chusteczka odsłoniła twarz dziecka.

Słuchanie opowiadania „Co się wydarzyło w Pluszątkowie” Maria Rosińska

 W Pluszątkowie różnie bywa. Raz jest smutno, a raz wesoło. Czasem panuje zgoda, a czasem wybuchają kłótnie. Pewnego razu przeżyły pluszątka bardzo dziwny dzień. Miały już wtedy pobudowane swoje domki i  właśnie się w  nich urządzały. Tylko Mucha, która nie mogła się jakoś zdecydować, gdzie sobie postawić domek, fruwała niespokojnie nad Pluszątkowem, napełniając całą osadę dokuczliwym bzykaniem. Wyszła przed domek Myszka. A Mucha, która w tej chwili przelatywała nad jej domkiem, sfrunęła błyskawicznie w dół i ugryzła Myszkę w nosek. – Ojej! – pisnęła Myszka i umilkła, bo właśnie stanął przed nią Kot. – Zabrakło mi kretoniku na firaneczki do kuchni, a ty masz tyle różnokolorowych szmatek. Czy mogłabyś dać mi którąś? – zapytał. – Nie mam żadnych szmatek! – rozzłościła się Myszka. A rozzłościła się dlatego, że ją Mucha ugryzła w nosek. Wraca Kot do domu, a tu już przed progiem czeka Pies. – Przybijałem właśnie półkę – mówi – i zabrakło mi gwoździ. Zdaje się, że ty masz ich jeszcze sporo. Czy mógłbyś mi dać chociaż dwa? – Nie mam już gwoździ – burknął Kot i wszedł do domku. A burknął, bo był zły, że mu Myszka nie dała kretoniku. Wraca Pies do domu, a tu już przed domem czeka Prosiaczek. – Piec w mojej kuchni dymi – pokwikuje płaczliwie – gdybyś mi dał trochę gliny, może bym sobie jakoś poradził. – Nie mam gliny – warknął pies. A warknął tak, bo był zły, że mu Kot nie dał gwoździ. Wraca Prosiaczek do siebie, a tu przed progiem czeka Miś. – Zabrakło mi siana do wypchania poduszki – mówi. – Czy nie została ci przypadkiem zbyteczna garstka? – Ani źdźbło nie zostało! – fuknął prosiaczek. A fuknął tak, bo był zły, że mu Pies nie dał gliny. Wrócił Miś do siebie, usiadł z ponurą miną na progu. A księżyc, wycięty ze srebrnego pluszu i zawieszony nad Pluszątkowem na błękitnej nitce, odwrócił się teraz bokiem i wyglądał jak bardzo cienki rogalik. Minęło pół godziny, a potem godzina i Myszkę przestał boleć nosek. I zaraz sobie zaśpiewała piosenkę: – Tralala-tralala- tralala! Była to bardzo ładna piosenka i jak się ją śpiewało, nie można było się już złościć. Spojrzała Myszka na stół. A tam leżały kolorowe kretoniki. „O! Ten zielony w białe groszki będzie w sam raz dla Kotka – pomyślała – zaraz mu go zaniosę. Na pewno się ucieszy.” – Patrz, co znalazłam jeszcze wśród swoich szmatek – uśmiechnęła się. – Ten wzór nadaje się do okien w twojej kuchence. Chcesz, to zaraz spróbujemy, jak to będzie wyglądało? – i raz dwa zrobiła Kotkowi firaneczki. Myszka poszła do domu. Siedzi Kot w kuchni, patrzy na okno, na firanki. A właśnie obok okna wisiała półeczka. „Ach, prawda – przypomniał sobie – przecież Pies nie może przybić półki, bo nie ma gwoździ. Dlaczego mu ich nie dałem? Mnie już są niepotrzebne”. I prędko zaniósł Psu całą paczkę gwoździ. – Przynoszę wszystkie – powiedział – wybierz sobie, jakie ci są potrzebne, i weź parę na zapas. W gospodarstwie zawsze się przydadzą. Przybił Pies półkę nad kuchnią, ustawił na niej garnki i talerze. „Ach! – przypomniał sobie. – Przecież u Prosiaczka piec dymi! Może biedak nawet obiadu nie mógł ugotować? A ja mu nie dałem gliny. Ładny ze mnie sąsiad!” I zaraz pobiegł do Prosiaczka z dużą bryłą gliny. – Pokaż no ten piec! – zawołał od progu. – Aha, aha… – mówił, oglądając dokładnie. – Już widzę, co tu trzeba zrobić. Zaraz ci pomogę, to będzie prędzej. Przestał piec dymić i Prosiaczek ugotował kolację. No, teraz jeść i spać. I nagle przypomniał sobie Misia. Przecież Misiowi zabrakło siana do poduszki! – Ach! – krzyknął Prosiaczek. – Wart jestem, żeby mi natrzeć uszu! Zostawił kolację na stole. Pobiegł do komórki, chwycił wiązkę siana i popędził, aż się za nim kurzyło. – Misiu! – mówi już w progu ze skruchą. – Misiu, nie gniewaj się! Nie wiem, co mi się stało, że ci tego siana nie dałem. Ufff! – tak się zasapałem… Ale to nic. Zaraz pomogę ci wypchać poduszkę! A gdy pachnąca sianem poducha leżała na tapczanie, Prosiaczek powiedział jeszcze: – Nie gniewasz się już na mnie, Misiu? – Ależ skąd! – zapewnił Miś, ściskając serdecznie Prosiaczka. I zaraz zrobiło się wesoło w całym Pluszątkowie. A księżyc wycięty ze srebrnego pluszu i zawieszony nad Pluszątkowem na błękitnej nitce, zwrócił się znowu przodem do Pluszątkowa i wyglądał teraz jak okrągła, pyzata bułeczka.

Rozmowa nt. opowiadania.

-Kto mieszkał w Pluszątkowie?;

-Co robiły pluszaki w swoim miasteczku?;

-Jaka przygoda spotkała Myszkę?;

-Czego potrzebował Kot, Pies, Prosiaczek, Miś?;

-Kogo zwierzęta poprosiły o pomoc?;

-Jaka atmosfera panowała w Pluszątkowie?;

-Kiedy się zmieniła?;

-Komu pomogła Myszka, komu pomógł Kot, Pies, Prosiaczek?

-Z jakiego powodu księżyc obrócił się znowu do Pluszątkowa?.

Dzieci nakładają na dłonie wykonane wcześniej kartki z emotikonkami. Rodzic mówi zdania. Jeśli zdanie jest prawdziwe, dzieci podnoszą dłoń z buźką uśmiechniętą,  jeśli fałszywe – ze smutną . Przykłady zdań (dotyczących opowiadania):

Miasteczko Myszki, Kota, Psa, Prosiaczka i Misia nazywa się Pluszątkowo.

W Pluszątkowie głośno bzyczała pszczoła.

Mucha ugryzła Myszkę w nos.

Kotek potrzebował młotka.

 Miś nie miał siana do poduszki.

 Prosiaczek miał zepsuty piec.

 Kot chciał mieć firanki.

 „Smutni i weseli” – zabawa ruchowa, reagowanie na zmianę tempa w muzyce, wyrażanie ciałem, tańcem nastroju muzycznego (muzyka na zmianę molowa i durowa).

 „Co czuję ja, co czują inni” – rozpoznawanie i podawanie nazw emocji, kształtowanie umiejętności dostrzegania emocji u innych osób.

 Rodzic przedstawia ilustracje przedstawiające sytuacje znane i bliskie dzieciom, np. bal w przedszkolu, zabawa w parku, dziecko chore leżące w łóżku, dziecko jeżdżące na rowerze, dziecko z zepsutą zabawką, dziecko w trakcie posiłku, dziecko z rodzicami. Dziecko ogląda ilustracje i zastanawiają się, jakie uczucia towarzyszą dzieciom na ilustracjach, jakie były powody tych emocji.

Praca z Karty Pracy cz.2. str.29 – rozpoznawanie i podawanie nazw emocji. Dzieci przyglądają się ilustracjom. Określają, która sytuacja wzbudza radość, która – smutek, a która – złość. Nalepiają obok obrazków odpowiednie buzie.

 „Smok” – doskonalenie małej motoryki podczas rysowania według własnej wyobraźni.

Dziecko z Rodzicem śpiewają piosenkę „Kto się boi smoka” link do piosenki- https://www.youtube.com/watch?v=5nIyrnR4DoE

oraz tekst

Kto się boi smoka,                   
może lis, a może foka?             
Kto się boi smoka                   
i uciekać chce?                           
Kto się boi smoka,                     
może lis, a może foka?             
Kto się boi smoka?                     
Bo ja nie.                                     
Gdyby chciał księżniczkę pożreć na śniadanie,
to za karę potem lodów nie dostanie.
Kto się boi smoka…
Jeśli będzie dzieci straszył na spacerze,to mu nie pozwolę jeździć na rowerze.Kto się boi smoka…
Wychowanie smoka to niełatwa sprawa.
Kto dokona tego, ten dostanie brawa.
Kto się boi smoka… Rodzic pyta:

– Jak wygląda smok?;

– Po czym rozpoznajemy smoka?

-Jakie ma cechy charakterystyczne?;

-Jak wygląda smok wesoły, jak smutny, a jak zły?;

– Co zrobisz, kiedy spotkasz kogoś smutnego, złego, wesołego?.

Dzieci rysują smoki, tak jak sobie je wyobrażają. Po skończonej pracy opowiadają o swoich smokach: „Mój smok jest (wesoły, smutny, zły), bo…”.